Zwiastun “Nie czas umierać”: 5 ciekawych rzeczy, które zauważyliśmy

“Nie czas umierać” to 25. odsłona serii filmów o Jamesie Bondzie, a zarazem ostatnia, w której w rolę agenta 007 wcielił się Daniel Craig. Angielski aktor, który zadebiutował jako Bond w “Casino Royale” w 2006 roku, żegna się z franczyzą w świetnym stylu, mierząc się z Safinem, czarnym charakterem granym przez Ramiego Maleka.

Wyreżyserowany przez Cary’ego Joji Fukunagę film, do którego współautorką scenariusza była Phoebe Waller-Bridge, “Nie czas umierać” ma ogromną szansę stać się jednym z największych hitów nadchodzącej zimy. Fani serii niecierpliwie wyczekują aż film wejdzie na wielki ekran po tym, jak jego premiera została przesunięta z kwietnia aż na listopad 2020. Poniżej przedstawiamy wszystko, co wpadło nam oko w zwiastunie najnowszego filmu o 007.

 

1. Scena na moście będzie kluczowa

Podobnie jak w poprzednim zwiastunie, najnowszy trailer “Nie czas umierać” kładzie duży nacisk na scenę odgrywaną we Włoszech. Została ona nakręcona w Materze na południu Włoch i opowiada o zdradzie Bonda przez jego obecny obiekt westchnień - Madeleine Swann (Lea Seydoux powraca w tej roli po występie w “Spectre”).

Fakt, że partnerka Jamesa posiada swoje własne mroczne, a nawet zabójcze, tajemnice może być zapowiedzią tego, że nowy film o agencie 007 równie poważnie traktuje postaci męskie, jak i żeńskie. W przeszłości seria znana była ze spłaszczania kobiecych ról - być może ta zmiana jest zasługą scenarzystki Waller-Bridge? Choć jak pamiętamy, “Skyfall” z 2012 wziął na warsztat grzeszną przeszłość M (Judi Dench), co wniosło do opowieści duże pokłady emocjonalnej głębi. Zdaje się, że i tym razem możemy liczyć na podobną historię.

Chronologia opowieści wciąż pozostaje dla nas nie do końca jasna. Oficjalne streszczenie filmu twierdzi, że historia zaczyna się od przejścia Jamesa w stan spoczynku - jednak nie odpowiada na pytanie czy jest to emerytura, którą Bond spędza we Włoszech z Madeleine, czy na Jamajce - duchowym domu Iana Fleminga, autora książek o agencie. Wybranka Bonda jest w zasadzie nieobecna w drugiej połowie zwiastuna. Czy możemy zatem domyślać się, że we Włoszech dochodzi do tragedii (być może opowiedzianej w formie retrospekcji), Bond przechodzi na emeryturę na Jamajce, po czym zostaje przekonany do powrotu do aktywnej służby?

Madeleine, oczywiście, pojawia się w sekwencjach w MI6, więc być może poczucie zdrady jest początkiem separacji jej i Jamesa, zakończonej ich ponownym spotkaniem w Londynie (zdziwienie na twarzy Bonda w poprzednim zwiastunie wskazywałoby na to). Najlepszą wskazówkę dostajemy w momencie, gdy widzimy Bonda palącego notatkę, w której napisane jest “wybacz mi”, co, jak możemy przypuszczać, odnosi się do związku Madeleine z Safinem. Jaki jest to związek - póki co możemy się tylko domyślać. Odłóżmy na chwilę na bok zawiłości fabuły. Kto może się oprzeć zabójczo niebezpiecznym skokom z niewiarygodnie wysokich mostów czy powrotowi ikonicznego Astona Martina DB5 znanego wszystkim z “Goldfingera”? Fukunaga balansuje pomiędzy tradycją i zmianami. Reżyser pozwala widzom na odrobinę nostalgii za klasycznymi filmami o Bondzie, jednocześnie zapowiadając - w słowach pojawiających się w zwiastunie - “misję, która zmieni wszystko”. Czy możemy oczekiwać, że po raz pierwszy w historii serii zobaczymy jak James Bond umiera? To byłby kolejny niespodziewany wstrząs w 2020 roku, w którym takowych nie brakuje.


2. Historia Madeleine może skończyć się tragicznie

Pomimo tego, o czym właśnie mówiliśmy, w zwiastunie jest też krótkie ujęcie, które zdaje się być ważne dla fabuły. Za zamaskowanym, budzącym grozę obliczem Safina Ramiego Maleka (opisanego przez producentkę Barbarę Broccoli jako “kawał drania”) widzimy leżącą twarzą w dół kobietę. Czy to Madeleine? Jeśli tak właśnie jest, to film być może nawiązuje do struktury “W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” z 1969, w której małżeństwo Bonda (George Lazenby) z Tracy (Diana Rigg) kończy się tragedią. Dzięki tej scenie, “W tajnej służbie…” zostało okrzyknięte jednym z najbardziej emocjonalnie przekonujących filmów w serii, który pogłębił i uczłowieczył postać agenta 007.

Oczywiście, “Casino Royale”, w którym w roli Bonda zadebiutował Craig, również dotknęło tego trudnego tematu, kiedy James stracił swoją ukochaną - Vesper Lynd (Eva Green). Czy Bond Craiga zostanie zmuszony przeżyć podobną traumę dwukrotnie? Zapewniłoby to Danielowi Craigowi bolesne pożegnanie z franczyzą i sprawiło, że jego konflikt z głównym antagonistą byłby jeszcze bardziej osobisty.


3. Lashana Lynch i Ana de Armas pojawiają się aby naprawić to, co zepsute

Filmy o Bondzie, zwłaszcza zanim w tytułową rolę wcielił się Daniel Craig, słynne są ze swoich podwójnych standardów jeśli chodzi o równouprawnienie mężczyzn i kobiet. Można zakładać, że twórczyni popularnego serialu “Fleabag”, Waller-Bridge, została zaproszona do produkcji po to, aby to naprawić i wprowadzić więcej równości między rolami męskimi i żeńskimi.

W wywiadzie dla The Independent scenarzystka mówi: “Zostałam poproszona o wyczyszczenie dialogów i propozycje zmian. Chodzi tu głównie o różne alternatywy… Otrzymałam niektóre sceny i zostałam poproszona o napisanie ich alternatywnych wersji oraz o pomysły na to, jak inaczej mogłyby się potoczyć lub zakończyć. Więc proponowałam różne wersje i sceny, a potem producenci wybierali te, które najbardziej im odpowiadały. Ale film pisało wiele osób - reżyser [Cary Fukunaga] również zajmował się scenariuszem. Wcześniej też było kilku innych scenarzystów”.

Niezależnie od tego, “Nie czas umierać” wyróżnia się na tle innych filmów z serii poprzez wprowadzenie dwóch kobiecych ról, które zdają się rzucać wyzwanie dominacji Bonda. Jedną z nich jest Nomi (znana z “Kapitan Marvel” Lashana Lynch), która pod nieobecność Jamesa przejmuje rolę agenta “00”. Drugą z agentek MI6 jest Paloma, grana przez Anę de Armas, która zachwyciła w “Na noże”.

Ta druga sprawia wrażenie klasycznej bondowskiej piękności: posiada nieskazitelny styl, radzi sobie z bronią i jest więcej niż gotowa na wymianę kąśliwych żartów z 007. Ta pierwsza wchodzi natomiast w zabawną dynamikę z Moneypenny (Naomie Harris) pracującą teraz za biurkiem w siedzibie MI6, dotyczącą tego, czemu postrzeliła ona (przypadkowo) Bonda w “Skyfall”. Czy obserwujemy moment przekazywania pałeczki jednej, lub obydwu, z tych postaci zanim Bond Daniela Craiga umrze?

Debata na temat tego, czy James Bond już zawsze będzie grany przez mężczyznę na pewno nie straci tępa, więc być może twórcy zdecydują się na pominięcie tej kontrowersji i stworzenie zupełnie nowej serii z jedną z dwóch bohaterek w roli głównej? Aby stworzyć coś prawdziwie nowoczesnego i progresywnego, powinni pozwolić im budować swoją historię na własnych zasadach, a nie w cieniu ikonicznej postaci agenta 007.


4. Safin to Bond w krzywym zwierciadle

To klasyczny koncept znany z filmów o Jamesie Bondzie już od czasów, gdy w postać wcielał się, teraz 90-letni, Sean Connery. 007 zawsze starał się odróżnić od tych, których zabija, lecz często okazuje się to bardziej skomplikowane niż można by się spodziewać. W “Człowieku ze złotym pistoletem” z 1974 roku, zabójca na zlecenie Francisco Scaramanga (Christopher Lee) zauważa, że on i Bond zasadniczo zajmują się tym samym, a różni ich jedynie motywacja (dla Scaramangi są nią pieniądze, dla Bonda - królowa i kraj).

W “Pozdrowieniach z Rosji” z 1963, zabójczy Red Grant (Robert Shaw) jest godnym przeciwnikiem dla Bonda Connery’ego, zarówno pod względem fizycznym, jak i intelektualnym. Jest on właściwie jednym z niewielu przeciwników 007, którym udało się zepchnąć agenta do samego rogu ringu. Grant ma Jamesa na muszce przez cały film, raz po raz przypominając mu, że go przechytrzył. Przewijając historię, w “Goldeneye” z 1995 roku pokryty bliznami Alec Trevelyan (Sean Bean) jest byłym agentem 006, umiejącym przewidzieć każdy ruch Bonda (Pierce Brosnan). Ten motyw został ponownie wykorzystany w “Skyfall”, gdzie złoczyńcą jest Raoul Silva (Javier Bardem), były agent MI6, który zdradził i rozpoczął terrorystyczną kampanię przeciwko M, tym samym sprawiając, że sytuacja stała się dla Bonda bardzo osobista.

Motyw powtarza się również w “Nie czas umierać”, w pewnym momencie zwiastuna Safin syczy: “Obaj eliminujemy ludzi dla dobra tego świata. Ja chcę tylko zachować przy tym więcej… porządku”. Implikacje tych słów skłaniają się jednak w kierunku rakiet i zwyczajowego zagrożenia dla świata, jednak nie możemy się doczekać aż zobaczymy jak zdobywca Oscara Malek mierzy się z Craigiem, zwłaszcza, że producentka Barbara Broccoli zapowiedziała, że Safin to świetna postać.


5. Bohaterowie i czarne charaktery są tacy sami

To rozwinięcie poprzedniej myśli, która w słowach Felixa Leitera (Jeffrey Wright) brzmi: “Trudno jest dzisiaj odróżnić bohaterów od złoczyńców”. To pierwszy raz od czasu “007 Quantum of Solace” z 2008 roku, kiedy Wright wciela się w rolę Leitera, który gra kluczową rolę we wciągnięciu Bonda w historię.

Oczywiście, gdzieś głęboko wiemy, że jest on sprzymierzeńcem Bonda (chyba, że “Nie czas umierać” wprowadzi w ten wątek zwrot akcji) oraz, że są też inni. Z innych dobrze znanych postaci, w filmie zobaczymy też Ralpha Fiennes w roli M, który, jak przystało na M, pyta “Bond, gdzie ty do cholery jesteś?”. Natomiast Q (Ben Whishaw) towarzyszy 007 i Nomi w powietrznej misji z wykorzystaniem swoistego technologicznie zaawansowanego szybowca, który ma też możliwość zanurzania się w wodzie (to w pewnym sensie nowoczesna wersja Lotusa Esprit ze “Szpiega, który mnie kochał” z 1977 roku).

Nastawcie się na porywające sceny: bomby wrzucane do szybów wentylacyjnych, pościgi przez las oraz wiele, wiele więcej. James Bond zapewne powróci - póki co. Ale co z jego przyszłością?

Polska premiera “Nie czas umierać” zaplanowana jest na 20 listopada tego roku.


Cineworld